Film przede wszystkim wiernie odtwarza lądowanie i bitwę na Iwo Jimie. Przekonywujące zdjęcia, dobra praca operatorów kamer. Realizacja niektórych scen do złudzenia przypomina Szeregowca Ryana - reporterskie ujęcia kręcone kamerą z ręki, perspektywa żołnierza zalewanego wodą morską itd. Osobiście bardzo podobały mi się krótkie fragmenty przedstawiające widok z pozycji pilotów samolotów Corsair bombardujących wyspę.
Eastwood również wiernie odtwarza losy trzech żołnierzy podczas ich tournee po USA. Widać, że wiele ujęć w filmie zostało stworzonych na podstawie oryginalnych zdjęć z epoki. Aktorzy dosyc dobrze odtwarzają portrety psychologiczne swoich pierwowzorów.
Film nie jest przerysowany, ani nie jest patetyczny. Wręcz przeciwnie - obnaża kulisy wojennego patosu, obnaża ludzi, którzy ten patos kreują. Żołnierze nie walczą tu ku chwale sztandaru, albo dla ojczyzny. Walczą aby ocalić swoje życie, lub życie kolegów, a bohaterami zostają bardziej z przypadku znajdując się we właściwym miejscu o właściwym czasie.
Ogólnie świetne kino - realistyczne, trzymające się faktów, dobrze zrealizowane.
Zgodzę się ale niestety film też niekiedy prznudzał (pewnie to efekt nadmiernego realizmu i braku owego ptaosu, który mamy w innych produkcjach). Brakowało mi też nieco więcej scen walk, lub można je było nieco rozbudować gdyż prócz desantu praktycznie więcej scen batalistycznych było jak na lekarstwo.